Kierunek zamawiany - Polska vs Niemcy
Opisywałem już wcześniej czym jest kierunek zamawiany i jakie korzyści z niego płyną. Dziś otrzymałem miły telefon i możliwość wyjazdu na drugi wyjazd - tym razem do Szwecji. Poprzednim razem wybraliśmy się na 3 dni do Niemieckiego miasteczka Lemgo i to właśnie temu chciałbym poświęcić ten wpis, którego pewnie nikt oprócz mnie nie przeczyta.
Otóż wyjazd taki polega na tym, że:
- Polibuda zapewnia transport
- Polibuda zapewnia nocleg
- Poprzednio polibuda zapewniała też wyżywienie
- Ludzie z uczelni organizują nam atrakcje
- Sami organizujemy sobie atrakcje w pobliskich pubach na własną rękę...
Wyjazd odbył się jakoś na początku czerwca i pierwsze co zaskakujące, to że nie było na niego zbyt wielu chętnych i tak sobie myślę - czy ludzie na kierunku zamawianym nie lubią darmowych wycieczek, czy może wolą walczyć tylko o kasę za wysoką średnią? No nic ja nie miałem zamiaru takiej okazji przegapić, na darmowe wycieczki zawsze jestem chętny, bo to dobra okazja, żeby wziąć urlop w pracy i mieć usprawiedliwioną nieobecność na uczelni :)
Pierwsze co rzucało się w oczy podczas podróży to elektrownie wiatrowe, których jest ogrom - fajne i niecodzienne, no i dużo lepsze drogi... a kilka godzin później, czyli wieczorem byliśmy na miejscu - mały hotel (ale i nas było mało), bardzo miła właścicielka, która każdego ranka serwowała nam pyszny stół szwedzki i nie można było wyjść stamtąd głodnym. Posiłki były jeszcze "na mieście" - stawiane przez stronę niemiecką (na jedzenie nikt nie narzekał, było naprawdę super). Co do pożywienia to w pewnym momencie stwierdziliśmy, że dobrze by było się czegoś napić i tu niemiła niespodzianka, bo jakoś po 21-22 żadne sklepy nie są tam otwarte - nie spotkamy popularnych monopoli, no ale cóż poradziliśmy sobie na stacji paliw. Podczas wyjazdu rozpoczynało się Euro i pierwszy mecz oglądaliśmy w kiepskich warunkach na telebimie - zrozumcie więc, że trzeba było się ogrzać ;)
Przechodząc bardziej do rzeczy, czyli do faktycznego celu wyjazdu i poznania tamtejszej uczelni to pierwsze o czym warto napisać, że nie był to uniwersytet, tylko jakiś dziwny twór niemieckiej edukacji - coś bardziej w stylu polskiego technikum/szkoły zawodowej tylko na dużo wyższym i specjalistycznym poziomie. Pokazano nam jak wyglądają ich przykładowe zajęcia - bardzo nudne i na zaskakująco niskim poziomie, tylko zastanawialiśmy się, czy to specjalnie pod nas zrobione, bo mieli nas za głąbów, czy faktycznie mają tam takie podstawy. To co było na wielki plus w porównaniu do Polski to genialna prezentacja - dużo kolorów, wskazanie najważniejszych elementów - gdyby każdy prowadzący coś takiego przygotowywał, to nauka do sesji później to byłaby bajka.
Kolejna rzecz - laboratoria. Najpierw pokazano nam mini linię produkcyjną, którą tamtejsi studenci mieli za zadanie oprogramowywać. Kapitalna rzecz! Jak mi brakuje na PWR takich ciekawych rzeczy, a jakąkolwiek namiastkę czegoś takiego mieliśmy na jednym jedynym kursie - informatycznych systemach sterowania, gdzie sprowadzało się to do zaprogramowania sterownika PLC i sterowaniu włączaniem i wyłączaniem grzałki/wiatraka.
Pomyślałem sobie, że w sumie super sprawa - lepiej być nie może... a jednak. Zabrano nas do większego laboratorium - fabryki popcornu :) Tym razem zobaczyliśmy sprzęt o którym na PWR niestety można raczej pomarzyć - cała sala wypełniona zaawansowanym sprzętem, wśród których:
- Robot układający kostkę Rubika
- Zautomatyzowana fabryka popcornu
- Kamera o wysokiej rozdzielczości rozpoznająca fałszywe banknoty (i aplikacja na telefon też to potrafiąca)
Był też wykład o tym jak wygląda u nich edukacja i to co najciekawsze w tym wszystkim (oprócz samego wykładowcy, który był super mówcą i nie zamulał) było to, że wspierają ich różne firmy, które te laboratoria sponsorują i po prostu dbają o to, żeby mieć później dobrych pracowników. U nas niby też jest coś zbliżonego - ale nie na aż takim poziomie, raczej sprowadza się to do odbycia praktyk i późniejszego zatrudnienia.
Kolejna wycieczka będzie do Szwecji, ciekawe co ciekawego nas tam czeka :)
Dyskusja i komentarze
Masz pytania do tego wpisu? Może chcesz się podzielić spostrzeżeniami? Zapraszamy dyskusji na naszej grupie na Facebooku.
Poniżej znajdziesz archiwalne wpisy z czasów, gdy strona była jeszcze hobbystycznym blogiem.
koko
Wszystko fajnie, tylko ciekawi mnie jak to zapewnia się takie wyjazdy, czy tylko dla legendarnego top 10% wydziału, która nie robi nic poza nauką i ma dobre wyniki, czy też ktoś inny ma szanse się dostać na takie wycieczki. Czekam na relacje z Szwecji.
Sławek Ludwiczak
Na wyjazd za granicę mógł wyjechać akurat każdy - kto pierwszy ten lepszy. O dziwo na przykład na tę wycieczkę do Niemiec nie było jakoś specjalnie dużo chętnych :)
Piotrek
Dobry artykuł, fajnie, że prowadzisz tą strone wiele można się nauczyć
tojazenn
Sorka ze nie w temacie ale nie wiecie czy JEE kurs bedzie dalej kontynuowany? POZDRAWIAM
DDO
Nigdy bym nie pojechał do Niemiec?? BRRR wole zimny prysznic. Język mnie odstrasza. :-) Ciekawe jak wyglada niemiecka poezja, myślał ktos o tym ?
Lunada
A Kolega "Fausta" Goethe'go w liceum nie czytał?